27 listopada 2009, 07:04
Kilka uwag przed porannym rozruchem. Porzuciłem picie kawy, bywało że chlałem 3dziennie, po wczorajszym wieczornym treningu waga już 66,5. Czyli faktycznie musiałem nazbierać sporo toksyn i wody. Nie będę jadł przetworzonego mięcha ( zadnych kiełbas, parówek itp.), wiecej owoców. Treningi stopniowo biegną do przodu : czuję, że idzie postęp. Nie wiem jak z szybkością, bo na razie niewiele mam takich treningów, ale tlenowo cały czas rośnie. A jak rośnie znaczy, że jest dobrze. Jak Jaśko wróci z Belgii i trochę się rozbiega będę musiał zaprosić go na kolejną ścinkę "sprinterów", żeby nie zapomniec jak się sprintuje. Lecę
PS zabiegałem na śmierć Czip do buta, ten od sportbandu Nike'owego. Od prawie tygdnia nie mogłem podładowac kilometrami mojego konta na nikerunning.com. świat ucieka, nawet nie wiem kto prowadzi w wyzwaniu, które sam na swoją zgubę stworzyłem. Pewnie Mario Giżyński. Zacięta sztuka. Ale dokładka Czipowa jest już w drodze. Dziękować Iwonce i Kubusiowi. Przywalę po 300km w tygodniu to zaraz ich dogonię:) Ale czy jest sens?:) No to teraz to już naprawdę lecę:)