Archiwum wrzesień 2009


go go
Autor: zimny herbert
30 września 2009, 13:40

W skrócie. Trzeba będzie dobrze pobiec w tą niedziele na 10km. Go go:)

no i git:)
Autor: zimny herbert
29 września 2009, 08:41

" - kto jest żółtym dziurawym sześcianem?

Sponge Bob: Jam jest!"

 

Sponge Bob Kanciastoporty.

Akceptacja samego siebie. To jest bardzo ważna rzecz:)

 

"-Kto jest chudym, pryszczatym Smalcem?

-Jam jest:)"

 

Kto nastepny ?:)

łikend w waszawie
Autor: zimny herbert
28 września 2009, 07:40

W piątek wieczorkiem zjedliśmy kolację w restauracji. na koszt Nike oczywiście :) Nie hamowałem się.Mnie się podobało.Nocowałem u Mariusza i Ani Giżyńskich. Czułem się jak w domu. Po śniadaniu pojechaliśmy na sztafety. Biegłem na 4tej zmianie pod tętno. Biegło mi się wręcz rekreacyjnie. Z braku Szymka i Mariusza rekord Polski był raczej dpoza zasięgiem, więc miałem pobiec, aby pobiec. Leciałem swoim rytmem. Jeszcze chyba nigdy nie poleciałem 14,50 Piątki na takim luzie. Po drodze miałem trójkę w 8,48 ale musiałem zwolnić, bo już mi tętno wskakiwało pod 180. Ogólny wniosek jest taki: za rok gdy sztafeta Eikiden będzie osobną imprezą może być ciekawie. Po biegu poszliśmy jeszcze na obiad z ludźmi z Nike. Dziwne: Cała firma biega, wystawili sześć sztafet po 6 osób. O godzinie 17tej byłem w hotelu. Wieczorem spotkałem się z Izą. Było bardzo miło dla Pawian:) W międzyczasie była narada wojenna na dole w restauracji. Biegniemy na 1,06- 1,05,40 połówkę. Do dwunastego kilometra pomaga nam prowadzić Rafał Wójcik, o bardziej doświadczonego prowadzącego byłoby trudno. Potem była niedziela. Po pierwszych kilku kilometrach (od 3,01 do 3,05) widać było , że Adam Draczyński jest w bardzo dobrej dyspozycji.Dostaliśmy informację że lecimy na 1,05 z małym haczkiem. chłopakom to odpowiadało. Zmienialiśmy się Pawłem i Rafałem. Na 19tym kilometrze stało się dla mnie jasne że utrzymanie tego tempa biegu, przy równym komforcie biegu zarówno dla mnie jak i dla innych zawodników będzie niemożliwe. Pewnie gdybym poszedł w trupa to po 3,00 jeszcze bym te dwa kilometry przeleciał. Nie chcąc szarpać tempa, ani gwałtownie zwalniać, ( bo już nie miałem takiego wyczucia tempa) zdecydowałem się odpuścić.Co kilometr dwa wysiadaliśmy z samochodu, żeby podać chłopakom wodę . W sumie bardzo ciekawe doświadczenie. Przez dwa dni byłem częścią wielkiego przedsięwzięcia zwanego Maratonem Warszawskim. "dalej bryło z posad świata"- Normalnie cała Warszawa biega :) Apropos bardzo miłe było też zachowanie Iwony i Maćka i innych ludzi z Nike. Wymieniliśmy się uwagami na temat użytkowania Lunar Glide. To naprawdę ludzie z pasją. Czują bieganie. Ale największe podziękowania dla Kubusia i Giżusia. Biegacz biegaczowi bratem. W końcu wszyscy cierpimy tak samo. Nie mam zakwasów, ani odcisków, czuję się świeżutki. Aż dziw bierze. Jest git!:)

tak właśnie mozna ukrywać swój talent...
Autor: zimny herbert
25 września 2009, 10:49

https://www.youtube.com/watch?v=7CUYvWTd6oA&feature=related

 

Nigdy bym nie przypuszczał. Odpadłem, to najlepsza wokalistka jaką słyszałem. Szok

psiątek
Autor: zimny herbert
25 września 2009, 07:01

Właśnie wstałem, nie czuję się w tym tygodniu do końca wypoczęty, ale trenejro mówić, że tak powinno być. Mam nadzieję że to dzisiejsze wolne od pracy trochę mi pomoże. Poleżę sobie , podłubię w słonecznik, ogolę pryszcze, posolę sobie ubranie i pojadę po godzinie piętnastej do Warszawy. Zjemy kolacyjkę w doborowym gronie i pójdę noclegować do Kuby Wiśniewskiego. Obiecałem mu, że rzucę okiem okiem na jego wiersze, które przez lata pisał do szuflady. W końcu to on namówił mnie do pisania tego bloga:)Jestem mu to winien:) Co poza tym ? Dalej jestem chamem i prostakiem. Tutaj nic się nie zmienia. Miły jestem tylko wtedy, kiedy się podlizuję do kogoś lub sprzedaję kolegów i koleżanki z pracy. No dobra - dość kłamstw na dzisiaj. Kabluję tylko kolegów, a Kuba nie pisze wierszy , tylko eseje i to tylko na temat wojny domowej i zarazy bezsenności w Macondo. Ale na tym to ja się już nie znam.