Pasący się Pawianisko


Autor: zimny herbert
25 listopada 2009, 10:09

Po ostatnim brzydkim wpisie troszkę sie uspokoiłem. Właśnie wychodzę na trening. Dziś akurat nie musze iść do pracy, ale rano przejechałem się po znajomych aptekach, wszędzie maja jakies problemy, a to brakuje ludzi do pracy a to ktoś zachorował. Do tego w Ełku są już trzy przypadki świńskiej grypy. Jakaś taka atmosfera nocy polarnej, gdzie brak słońca dobija i z czasem powoduje depresje połączone z wybuchami schizofrenii. Dlatego mając to wszystko za plecami, nie czepiając się , nie lgnąc do niczego co złe, za chwilę uderzam do lasu, na długi trening. Postanowiłem, że z rana będę robił 15mintruchtu i rozciąganie , a potem w miarę możliwości jeszcze dwa treningi. Ostani tydzień 230km a waga 1kg do góry i już ważę 6kg więcej niż czasem ważyło się w sezonie. Czy ktoś to jest w stanie wyjaśnić?Jem przy tym normalnie, tak jak jadłem. Pocieszam się tym że nic mnie nie boli  i ogólnie czuję się jakby dalej było roztrenowanie:) Może to dlatego , że nie pracuje tak dużo jak dawniej? W każdym bądź razie już mnie nie ma . Lecę poprzytulam trochę brzozy, może będą bardziej płodne:)

wegierka
13 grudnia 2009
Biochemia prawdę Ci powie :)
13 grudnia 2009
Dzięki Węgierko . I kogo tu w końcu słuchać?:)
łoldo
26 listopada 2009
Także śmiało, forma jak wolisz, internetowa lub zapraszam osobiście. Nawet teraz rozmawiałem z Di o Twym żywieniu.
P S W weekend będziemy w Ełku
Svolken
26 listopada 2009
Moja znajoma, starszej daty Gienia, zawsze mówiła, że na zimę człowiek naturalnie łapie tłuszczyk w celach ochronnych ;)
26 listopada 2009
No właśnie Rafale się zastanawiam, ale tabletek to ja nie chciałbym łykać. Na razie popróbuję diety niegromadzącej wody. A potem się zobaczy.Pozdrawiam
Strus
26 listopada 2009
Michał a może potrzeba Ci wizyty u dietetyka. Może on by coś podpowiedział o tej twojej wadze, jak ją zniwelować. Zawsze to spojrzenie kogoś z zewnątrz. Jakieś tableteczki przepisze albo inne specyfiki. R.S.
25 listopada 2009
Skinny zastosuję się do tych wskazówek. Wydają mi się bardzo rozsądne. Fajnie mieć darmowego dietetyka:)Pozdrawiam
25 listopada 2009
Grejfrut tez uważam że 2-3 kilo jak przybędzie na zimie to samo zdrowie, ale w moim przypadku zacząłem się już trochę obawiać czy zdążę zejść z tego do wiosny.Pozdrawiam
25 listopada 2009
Nie no bez przesady mistrzem to ja jeszcze nie jestem , ale pozdrawiam serdecznie:)
kapan
25 listopada 2009
Podziwiam skromność mistrza. "Skromność jest cnotą wypływającą ze świadomości własnej mocy" Pozdrawiam serdecznie .
skinny
25 listopada 2009
Michał,
Co do owoców jeszcze - owoce najlepiej jeść jako osobny posiłek, a jeśli są już łączone z innym pożywieniem, powinny być zjadane jako pierwsze z uwagi na to że się najszybciej trawią.
Gdy zjemy owoce tuż po wcześniejszym cięższym posiłku, możliwe że wystąpią wzdęcia i na treningu tym razem zwieracze mogą nie wytrzymać :)
Najlepiej jeść owoce na pierwsze śniadanie oraz jako pierwszy posiłek regeneracyjny po bieganiu.
I nie ma sensu mieszać wielu rodzajów owoców w jednym posiłku - jak na Rasowego Pawiana przystało, skup się głównie na bananach :)
Grejfrut
25 listopada 2009
Jak to Jan Mulak określił w swoich "biegach długich i średnich" zimowy przyrost masy to postęp, z zaznaczeniem że jest on nieznaczny 2-3kg, ale jak widać jak sie chce to można i 6przytyć ;D
Pozdrowiam jako kolejny kibic :P
25 listopada 2009
Kapan może i ja doczekam się kiedyś tego, że będę bez wysiłku chudł. Widać jeszcze sporo nauki przed mną. Pozdrawiam i dziękuję za zainteresowanie.
25 listopada 2009
Masz rację Kamilu. Teraz trenujesz do przełajów i Twoje prędkości na treningach są naprawdę imponujące. No i tak ma być:) Chciałem tylko żeby mkczam miał jakiekolwiek rozeznanie w jakich prędkościach się poruszamy. Pozdrawiam
Kędzior
25 listopada 2009
Nie wiem czy to źle, czy dobrze, że biegam szybciej od Ciebie. Myśle jednak, że to bardziej kwestia tego, że po pierwsze obecnie szykuje sie do tych przełajów, więc siłą rzeczy biegam troche szybszych treningów. Po drugie, Ty chyba coraz bardziej myślisz o bieganiu 10km, połówka, maraton, a ja jeszcze jednak poza 10km (które i tak nie wiecej niz dwa razy w roku) nie chciałbym wychodzić. Fakt, czasem ponosi mnie na rozbieganiach, ale staram się to kontrolować. No, a niedzielne dwie godziny biegania, z nóżki na nóżkę to poezja jest jak samo dobrze wiesz ;) Pozdrawiam

Dodaj komentarz