Najnowsze wpisy, strona 2


Przed wyjściem
Autor: zimny herbert
02 grudnia 2009, 15:28

Dzisiejszy dzień przebiega pod znakiem leniuchowania. Zrobiłem tylko jedno rozbieganie i pojechałem na siłownię porobić trochę sprawności. A od jutro nowy mikrocykl. Za chwilę lecę do pracki, trochę poobsługiwać.  A od jutra znowu orka.

właśnie
Autor: zimny herbert
01 grudnia 2009, 15:28

Dziś dwa treningi zrobione i właśnie lecę do pracy. Dziś i jutro 16-21. Apteka w Kauflandzie zapraszam. Zeby nie było, że tylko trenuję i piszę farmazony:). A na trening dopiero jutro rano. Doczekam?:)

Children's Games
Autor: zimny herbert
Tagi: jan mulak   van aaken   childrens games  
01 grudnia 2009, 07:21

"...Ci znowu w różowe paluszki biorą sen
i farbują go na czarno..." "Zabawy dziecięce" E.Stachura

 

 

 

"Otóż mój b. wychowanek naukowiec dziwił się, że na pięć różnych grup obozowych na rozruchy poranne wychodzili tylko kajakarze. Oraz on sam. Ze starego przyzwyczajenia, dla własnego zdrowia. A dlaczego kajakarze? Bo kierownikiem szkolenia był trener starszej generacji " konserwatysta

 Inni przyglądali się biegającym przed śniadaniem ze zdziwieniem , a młodzież z ironią, a nawet drwiną.

 Jak widać z tego zginął w sporcie polskim obyczaj narzucony przez lekkoatletów , rozpoczynania dnia o godzinie siódmej zero pięć, kiedy to cała grupa czekała przed domem na trenera, aby wybiec z nim na rozruch poranny. Przed myciem i goleniem. Dopiero po powrocie , rozgrzani, całkiem rozbudzeni kończyli poranne ablucje i schodzili do jadalni z apetytem, ożywieni, zostawiając za sobą nocne rozleniwienie.

 Taki sposób rozpoczynania dnia stał się prawem zwyczajowym. Był niekwestionowanym obowiązkiem, chociaż nie mieścił się w żadnych regulaminach.

 Nowe pokolenie trenerów odrzuciło w olbrzymiej większości ten obowiązek , tłumacząc to "naukowo" niezgodnością rozruchu porannego z "krzywą biologiczną dnia"

 Wszystkiemu są winni Amerykanie, którzy badając zachowanie się organizmów w ciągu całego dnia stwierdzili powolny wzrost wydolności po przebudzeniu się oraz osiągnięcie szczytu gdzieś przed wieczorem.

 Ta słusznie teoretycznie reguła różnie przełamuje się w praktycznym życiu milionów naszych rodaków. W społeczeństwie , do niedawna o przewadze chłopskiej, nikt nie czekał na po powolny wzrost krzywej biologicznej, a zaczynał dzień nawet przed świtem obrządzając wygłodniały inwentarz. Dziś miliony ludzi pracujących już o godzinie piątej rano atakują masowo środki transportu: Koleje, autobusy, tramwaje , aby na czas dostać się do pracy . Można więc stwierdzić, że dzień olbrzymiej rzeszy Polaków zaczyna się uderzeniowo (aby nie zostać na peronie czy przystanku), a nie według łagodnie wznoszącej się krzywej biologicznej dnia."Jan Mulak "Bieg mimo przeszkód"

 

 

"Fizjolog radziecki prof. Kordobkov, brat słynnego trenera l.a. twierdiz natomiast, że ludzka wydajność fizyczna i psychiczna wzrosłaby o 20-25% gdyby ludzie stosowali codziennie rozruch, aby przez wysiłek doprowadzić tętno do poziomu 110-120 uderzeń na minutę." Mulak tamże

 

 

 

 

"Wśród wszystkich takich ruchów lokomocyjnych za podstawowy należy uznać lekki bieg (trucht). Dlaczego nie chód? Otóż podczas marszu wysiłek minimalnie wzmaga pracę serca , podczas gdy pierwszym szczeblem aktywnego kształtowania wytrzymałości jest tętno 110-120 uderzeń na minutę przez dr Van Aakena zwane tętnem zabawy dziecięcej, które jest granicą instynktownie bezpieczną, również podczas żywiołowych zabaw dziecięcych."Mulak tamże

 

 

W międzyczasie
Autor: zimny herbert
30 listopada 2009, 19:47

Pobiegałem dziś bardzo fajny trening. Serce rośnie jak widzę, że robota popłaca. Dostałem za darmo Sticka od Pana Producenta, będę się masował i dam znac jak efekty. Przyrząd niepozorny na pierwszy rzut oka, ale jak to w życiu bywa pewnie nie wygląd jest najważniejszy (tłumacz sobie Michałku , tłumacz:))Na razie mogę stwierdzić, że najwięcej frajdy sadomasochistycznej przynosi masaż łydek. A tak poza tym to trenuję i trenuję. Wystartujemy na biegu Sylwetrowym w Białymstoku obok sklepu " u Tadzika", gdzie pewna blondyna pilnuje porządku. Ale to jeszcze miesiąc. A potem sie zobaczy. Cały czas mam w głowie te przełaje, żeby zmyc hańbę :) z poprzedniego roku. Ale w poprzednim roku nie było luzu w kroku. Się pożyje , się zobaczy. Aha w przyszłym tygodniu ,albo jeszcze w przyszłym tygodniu planujemy z siostrą występ na Karaoke w Odeonie. Ostro trenujemy , oczywiście w weekendy, How deep is your love i Careless Whispers, a do tego Uciekaj moje serce, bo już się znudziło ciągle spiewać Zamki na piasku czy Yesterday Beatelsów. Do tego od stycznia mam w głowie zapisanie się na kurs Salsy w Ełckim Centrum Kultury , oj korci korci ,żeby się nauczyć fajnych kroków. Pewnie po treningach będę sztywny jakbym się całą noc krochmalił , ale liczy się przecież sama frajda:)  Ech ciężkie jest życie studenta:)

Luźne myśli
Autor: zimny herbert
29 listopada 2009, 20:38

Powiem tak : Ktoś tu będzie mocny na wiosnę i to nie chodzi akurat o mnie, wystarczy tylko przeanalizować zdjęcia z ostatnich Mistrzostw ze Stalowej Woli, to że nie starczyło sił na końcówkę nie zmienia faktu, że moc będzie. Trzymam kciuki całymi rękami i nogami i myślę że w końcu będę mógł poprowadzić półtoraka na lidze w ramach odpłaty za niegdysiejsze wożenie się.

Dzisiejszy wieczór spędziłem w romantycznej atmosferze razem z Żanetką Nutką. Dodam tylko, że nie chodzi tu o Panią reklamującą znaną emulsję do higieny intymnej , położną z czterdziestopięcioletnim stażem.

Trenuję jak diabeł. Znalazłem kawałek łąki w dobrym stanie i oram ją w tę i z powrotem i będę to robił póki nie spadnie śnieg, a nawet jak spadnie to i tak będę tam biegał. Stwierdzam, że biegając przełaje bardzo dużo traciłem do tej pory na różnych pierdołach , które potem rzutowały na moje odległe miejsca na Mistrzostwach Polski, bo na Mistrzostwach Województwa Ludowych zespołów Sportowych raz byłem drugi a raz wygrałem . Dostałem przy tym dwa razy opiekacze do grzanek, które i tak już nie działają, bo pourywały się od nich rączki jak za bardzo je przyciskaliśmy , chcąc zrobić jak najgrubszą grzankę. A propos łączki i przełajów : na zbiegach nie ma co luzować , a ja głupi pawian naczytałem się lektur z lat 60-tych gdzie wyraźnie jest na pisane żeby z góry łapać luz. Nieprawda  z góry trzeba lecieć ile się da, to w końcu start a nie wycieczka klasowa na śnieżkę , gdzie i tak wszyscy są na kacu i mogą sobie pozwolić na odrobinkę luksusu w postaci szeroko pojętego luzu w kroku.

Porzuciłem picie kawy . Już trzeci dzień o suchym pawianim pysku. Obserwacja: Podwyższyło mi się tętno rozbiegań i ogólnie w czasie treningu o jakieś 10 uderzeń na minutę . Na początku byłem szoku , ale spróbowałem wytłumaczyć to sobie efektem odstawienia kawy i udało się. Mój podatny na sugestię móżdżek przyjął to bez zająknięcia. Porzuciłem też wyroby mięsopodobne, ale nie mięso. Kupuje normalnie surowe i robię z nich sosy tzn. robimy. Parówki i Szynka o zawartości mięsa ok 60% suszą się w lodówce." Jak chciałyście oszukać Papę Smalca i dopuścić do przerostu masy nad nazwiskiem to teraz macie. Ususzycie się jak mumie Egipskie.". Zagram jeszcze w Nba 2005 Kevin Garnett pokaże klasę i na poziomie starter rozwalimy kolejnych pretendentów do tytułu. Na wyższym poziomie jeszcze nie próbowałem , bo coś wtedy za bardzo się stresują i nie chcą za trzy trafiać. Kwestia psychiki. Jutro rano od 8-13 pracuję. Potem prawdopodobnie z Szarą kotką pojadę do weterynarza, bo stara już i męczą ją zaparcia, podobnie jak u ludzi. Siedzi biedna całymi dniami w łóżku i nie daje się dotknąć. A może to już na nią czas nadszedł. Taka Malutka śmierć z kosą: " Ja do kanarka" Oby nie. Niech sobie jeszcze pożyje i poje trochę. Ja nie mogę , to niech chociaż ona ma. A potem czyli ok 14 polecę na dłuuugi progres. Ok NBA LIVE - turn the game:)