W międzyczasie
30 listopada 2009, 19:47
Pobiegałem dziś bardzo fajny trening. Serce rośnie jak widzę, że robota popłaca. Dostałem za darmo Sticka od Pana Producenta, będę się masował i dam znac jak efekty. Przyrząd niepozorny na pierwszy rzut oka, ale jak to w życiu bywa pewnie nie wygląd jest najważniejszy (tłumacz sobie Michałku , tłumacz:))Na razie mogę stwierdzić, że najwięcej frajdy sadomasochistycznej przynosi masaż łydek. A tak poza tym to trenuję i trenuję. Wystartujemy na biegu Sylwetrowym w Białymstoku obok sklepu " u Tadzika", gdzie pewna blondyna pilnuje porządku. Ale to jeszcze miesiąc. A potem sie zobaczy. Cały czas mam w głowie te przełaje, żeby zmyc hańbę :) z poprzedniego roku. Ale w poprzednim roku nie było luzu w kroku. Się pożyje , się zobaczy. Aha w przyszłym tygodniu ,albo jeszcze w przyszłym tygodniu planujemy z siostrą występ na Karaoke w Odeonie. Ostro trenujemy , oczywiście w weekendy, How deep is your love i Careless Whispers, a do tego Uciekaj moje serce, bo już się znudziło ciągle spiewać Zamki na piasku czy Yesterday Beatelsów. Do tego od stycznia mam w głowie zapisanie się na kurs Salsy w Ełckim Centrum Kultury , oj korci korci ,żeby się nauczyć fajnych kroków. Pewnie po treningach będę sztywny jakbym się całą noc krochmalił , ale liczy się przecież sama frajda:) Ech ciężkie jest życie studenta:)
przecież w marcu w Bydgoszczy są mistrzostwa świata - pierwszy biały zazwyczaj w 20 wchodzi, znaczy możesz być nim i ty - nie że białym, ale w 20-stce :-)
łąke dobrą masz, technikę zbiegów znasz, do marca nawet salsy się nauczysz, aaaaah, sticka też już nawet masz!!
one day at a time, Herbercie!
Pozdrawiam.
Dodaj komentarz