Luźne myśli
29 listopada 2009, 20:38
Powiem tak : Ktoś tu będzie mocny na wiosnę i to nie chodzi akurat o mnie, wystarczy tylko przeanalizować zdjęcia z ostatnich Mistrzostw ze Stalowej Woli, to że nie starczyło sił na końcówkę nie zmienia faktu, że moc będzie. Trzymam kciuki całymi rękami i nogami i myślę że w końcu będę mógł poprowadzić półtoraka na lidze w ramach odpłaty za niegdysiejsze wożenie się.
Dzisiejszy wieczór spędziłem w romantycznej atmosferze razem z Żanetką Nutką. Dodam tylko, że nie chodzi tu o Panią reklamującą znaną emulsję do higieny intymnej , położną z czterdziestopięcioletnim stażem.
Trenuję jak diabeł. Znalazłem kawałek łąki w dobrym stanie i oram ją w tę i z powrotem i będę to robił póki nie spadnie śnieg, a nawet jak spadnie to i tak będę tam biegał. Stwierdzam, że biegając przełaje bardzo dużo traciłem do tej pory na różnych pierdołach , które potem rzutowały na moje odległe miejsca na Mistrzostwach Polski, bo na Mistrzostwach Województwa Ludowych zespołów Sportowych raz byłem drugi a raz wygrałem . Dostałem przy tym dwa razy opiekacze do grzanek, które i tak już nie działają, bo pourywały się od nich rączki jak za bardzo je przyciskaliśmy , chcąc zrobić jak najgrubszą grzankę. A propos łączki i przełajów : na zbiegach nie ma co luzować , a ja głupi pawian naczytałem się lektur z lat 60-tych gdzie wyraźnie jest na pisane żeby z góry łapać luz. Nieprawda z góry trzeba lecieć ile się da, to w końcu start a nie wycieczka klasowa na śnieżkę , gdzie i tak wszyscy są na kacu i mogą sobie pozwolić na odrobinkę luksusu w postaci szeroko pojętego luzu w kroku.
Porzuciłem picie kawy . Już trzeci dzień o suchym pawianim pysku. Obserwacja: Podwyższyło mi się tętno rozbiegań i ogólnie w czasie treningu o jakieś 10 uderzeń na minutę . Na początku byłem szoku , ale spróbowałem wytłumaczyć to sobie efektem odstawienia kawy i udało się. Mój podatny na sugestię móżdżek przyjął to bez zająknięcia. Porzuciłem też wyroby mięsopodobne, ale nie mięso. Kupuje normalnie surowe i robię z nich sosy tzn. robimy. Parówki i Szynka o zawartości mięsa ok 60% suszą się w lodówce." Jak chciałyście oszukać Papę Smalca i dopuścić do przerostu masy nad nazwiskiem to teraz macie. Ususzycie się jak mumie Egipskie.". Zagram jeszcze w Nba 2005 Kevin Garnett pokaże klasę i na poziomie starter rozwalimy kolejnych pretendentów do tytułu. Na wyższym poziomie jeszcze nie próbowałem , bo coś wtedy za bardzo się stresują i nie chcą za trzy trafiać. Kwestia psychiki. Jutro rano od 8-13 pracuję. Potem prawdopodobnie z Szarą kotką pojadę do weterynarza, bo stara już i męczą ją zaparcia, podobnie jak u ludzi. Siedzi biedna całymi dniami w łóżku i nie daje się dotknąć. A może to już na nią czas nadszedł. Taka Malutka śmierć z kosą: " Ja do kanarka" Oby nie. Niech sobie jeszcze pożyje i poje trochę. Ja nie mogę , to niech chociaż ona ma. A potem czyli ok 14 polecę na dłuuugi progres. Ok NBA LIVE - turn the game:)
Pozdrawiam ze środkowoeuropejskiej Indo-Jamajki pijąc szejka z 10 bananów :)
Wybrałem się wczoraj na swoją 12km pętlę po lesie. Myślę słoneczko wyszło to i Ja wyjdę. Lecę sobie spokojnie w “pierwszym zakresie” i spotykam moje wierne sparing partnerki – sarny. 6 sztuk – pomykają aż miło. ... zobaczyły Mnie i się zaczęło. Nici z moich zapewnień: Jurek ... spokojnie dzisiaj biegamy głęboki i spokojny tlen. Cóż, miałem je przed sobą przez jakieś 10 sec; pózniej mogłem powąchać jedynie ich zapach. Echchchch ... Szkoda, pomyślałem. Kiedy spotka się kogoś kto może być dla Ciebie wzorem do biegania przełajowego po lesie to spotkanie trwa tak krótko. Zaraz Ci odjadą. ... pech.
No nic, biegnę dalej ... ten swój spokojny, głęboki tlen ... Po 15 minutach spotykam samochód ... myślę ... w środku lasu w końcu listopada ... że się ludziom chce. Podbiegam ... pusto. Cholera to nie kochankowie ani nie grzybiarze. Więc? ... hmmm ... biegnę dalej lekko zaniepokojony. Za 500m spotykam dwie post
Dodaj komentarz