Archiwum listopad 2009, strona 1


Bez tytułu
Autor: zimny herbert
24 listopada 2009, 08:01

Wczoraj tylko jeden trening ( ponad 20km rozbiegania) , ale dziś już dwa muszę robić , bo za bardzo mnie nosi. Dziś na rozruchu biegłem i dodatkowo trenowałem uderzenia bokserskie co drugi kilometr i do tego mało nie pobiłem się z gościem, bo skręcał bez kierunku. Zatrzymał się , bo go wyklnąłem i brzydki znak pokazałem, ale jak zobaczył, że idę do niego i wcalę nie chce sie witać, to nawet nie wysiadał z samochodu tylko pojechał. Ogoliłem głowę na łyso, a na głowie wszędzie mam blizny ( a to dostałem łopata od brata jak zbieraliśmy kiedys drewno na ognisko, a to dostałem kamieniem w głowę jak były wojny między podwórkami, a jeszcze mam jedną bliznę, bo jak byliśmy mali brat popchnął mnie na kant szafy:) "Zwłoki"=moja ksywka z dzieciństwa wymyślona przez brata, a na starym osiedlu mówili na mnie" byku"jak graliśmy w piłkę, mimo że najmniejszy i jak do tej pory spotykam starych kolegów to inaczej nie mówią. ) Dziś biegłem i wychodziło ze mnie zło . Normalnie czort :) hihi Teraz najem sie mięsa i ostrych przypraw na śniadanie i pójdę do pracy . O strzeżcie się Wy , którzy myślicie że grypa jest największą plagą Polski! :) hihi Kibol Smalczyński to dopiero zaraz ( zaraz to taki duży zarazek):)Hihi strach się bać. (Co oni dodają do tego pyłku pszczelego?)

"Jestem Twoją bajką"
Autor: zimny herbert
23 listopada 2009, 10:03

Pobiegawszy dziś troszkę. Tamten tydzień zakończył się pod znakiem testowania zwieraczy. Obyło się bez sensacji. Powoli żołądek przyzwyczaja się do tego rodzaju zmęczenia. Na wczorajszy przydługi progres zabrałem ze sobą dwa kawałeczki czekolady, takiej z pełnymi orzechami. Na pewno było była wyborna ,ale byłem tak wypłukany, że nawet nie czułem smaku. No może dopiero jak mi się odbiło:) Cały czas jestem w ciężkiej robocie , więc ciężko jest mi powiedzieć czy jest ten postęp czy go nie ma. Co prawda są momentami prześwity czegoś , co nazwałbym pierwszymi objawami wydolności maratończyka, ale jeszcze kupa roboty, ale za to jakiej przyjemnej ( dla koneserów oczywiście)roboty. A tak poza tym to dziś od 13-21 do pracki. A jutro od 8-16 szkolenie. Ale potem już do końca miesiąca chyba tylko jeden albo dwa dni tylko do pracy, więc znowu będę mógł troszkę więcej potrenować. Ogólnie odczuwam zmęczenie dlatego dziś i jutro trenuję bardzo luźno. Ponadto czuje jakby łamało mnie przeziębienie, ale może to tylko zmęczenie po dość pracowitym treningowo tygodniu. Ostatnio byłem u koleżanki na imprezie pourodzinowej. Na koniec słuchaliśmy piosenek z Pana Kleksa . Podrzucam dwa linki. Bosko.

 

https://www.youtube.com/watch?v=NkYuv1eCWTk&feature=related

 

https://www.youtube.com/watch?v=Ck8wFOP_BRw

 

Dotyka jakiejś części duszy, która została gdzieś tam w wieku lat dziesięciu-dwunastu, duszne wakacje , krótkie spodenki, wyprawy nad rzekę bez wiedzy rodziców, pierwsze wydawałobysiemiłości do dziewczyny której nie znałem,i pierwsze wydawałobysiewojny z wymyślonymi wrogami, którzy potem byli bliżsi niż niejeden przyjaciel, Cud-miód , a to wszystko chyba-nasze...Siedzieliśmy, słuchaliśmy:) Było miło:)

 

"Tu, dzisiaj, właśnie teraz się rodzę"...
Autor: zimny herbert
21 listopada 2009, 09:49

 


"Miałem przyjaciela, Doyu Ozawę, który był kapłanem. Kiedy był jeńcem wojennym na Syberii, od odmrożeń wdała mu się w obie nogi gangrena i musiano mu je amputować. Opłakiwać taką stratę byłoby rzeczą bardzo ludzką. Ale Ozawa-san lubił powtarzać: "Tu, dzisiaj, właśnie teraz się rodzę!". Rozumował on tak, że można było się już bez nóg urodzić, a wtedy nie byłoby w ogóle czego opłakiwać. Gdy przyjął taką postawę, wtedy właśnie jego życie rozpoczęło się na nowo(...) Każdy z nas codziennie żyje od nowa, po raz pierwszy. Bez względu na to, czy ktoś ma 60, 70 czy 80 lat, życie, które dziś przeżywa, stanowi jego osobiste, po raz pierwszy przeżywane doświadczenie. Co więcej, nie sposób od niego uciec. Dlatego właśnie on powiedział: "Tu, dzisiaj, właśnie teraz się rodzę!"

 

Polecam do przeczytania cały wywiad:

 

http://www.zen.ite.pl/teksty/kuc_wywiad_sarai.html

 

 

"chcesz wyników ,musisz być dla siebie...
Autor: zimny herbert
20 listopada 2009, 13:29

Jeden trening już dziś zrobiłem, przede mną dziś jeszcze drugi trening a potem do pracy na 16tą. Cały czas walczę ze sobą, iść - nie iść ( na trenning oczywiście, a nie czy iść -nie iśc do pracy), Jestem w stanie chodzić a to dobry znak:)  może będzie się lżej biegało niż chodziło:) Właśnie zrobiłem kawę- siekierę. No i za pięć minut lecę, znaczy sie kuśtykam:) Będzie git ,przynajmniej słońce wyszło, pierwszy raz od ponad tygodnia :)

Apropos diet, postanowiłem że będę sie normalnie odżywiał. Muszę pływać sobie w takiej odżywczej zupce pokarmowej, żeby organizm brał sobie co chciał i żeby niczego nie było za mało. Zastanawiam się nad kupnem jakiś węglowodanów. Kupiłem też litrowy słoik pyłku pszczelego , ale stoi jak zaklęty , nie chce mi się go otwierać , chyba zbyt dużo go jak do tej pory pochłonąłem. Ale dlaczego Michałku? , przeciez pyłek smaczny i zdrowy jak schabowe, jedz, jedz , będziesz silny i chudy, jak Twoi bracia biegacze:)

Wchodzenie do zimy
Autor: zimny herbert
19 listopada 2009, 08:31

Przedwczoraj miałem jeden z najcięższych dni treningowych w pierwszej fazie przygotowania, wyszło mi trochę ponad 40km w ciągu całego dnia, z tym że nie było to truchtanie. Na drugim treningu puszczały hamulce ( oszczędzę szczegółów fizjologicznych:)):)Do tego nałożyły się treningi z poprzednich dni. Ale robota zrobiona. Jak się przyzwyczaję zmęczenia, to będzie juz tylko z górki. Zmęczenie -tak będę je kochał , że aż mnie znienawidzi i zostawi w spokoju( mam  nadzieję :)). Wczoraj miałem dzień lenistwa- tylko dwa rozbiegania, a dziś znowu lecim na Szczecin ( -a na Radom ? przyp. aut.:) ) Jeszcze tylko cztery miesiące ciężkiej roboty, a potem będzie można wejść na stadion:)