Łazaa


Autor: zimny herbert
05 grudnia 2009, 07:09

Jest sobota 7,09 . Już po porannym rozruchu, po ablucjach:) , ale jeszcze przed śniadaniem. Mam taką trasę z samego rana średnio 30min truchtu na niej wychodzi. Dziś jeszcze robię dwa treningi. Jeden ok 10-11 i drugi ok 16-17. Jutro pracuję 8-13, ale dwa treningi na pewno też machnę. A tak poza tym to czytam namiętnie "Farmakognozję" - takie zboczenie zawodowe. Idę coś zjem , bo glukoza do mózgu nie dochodzi. Miłego dnia pamiętniku mój pamiętniku:)

PS. Ostatnio w sieci aptek, w której pracuję rekordy utargów bije apteka, a raczej punkt apteczny we wsi Przeździecko- Mroczki. I tak np. Pierwsze miejsce na 500 aptek zajmuje Warszawa , ul. Aleje Jerozolimskie , Drugie Przez Dziecko Mroczki a trzecie i dalej miejsca  to Kraków , Gdańsk itp. Przez Dziecko mroczki , przez Dorosłych zszarpane nerwy, przez Dziadków paraliż. I jak tu spokojnie prowadzić aptekę ,gdy wokół wojna. Przeździecko-mroczki.Wcześniej były Brakgumki , a teraz są Przeździecko-Mroczki. To już było niemiłe

06 grudnia 2009
MN i RobercieK będę się starał. Pozdrawiam
robertk
06 grudnia 2009
Popieram, że lud potrzebuje więcej wpisów:)
MN
06 grudnia 2009
Hej, no co się lenisz? Lud czeka na kolejne wpisy, a tu nic... ; )
Jurek z Lasu
06 grudnia 2009
„Księżyc w starym wiadrze

Pewna mniszka zgłębiała nauki zen dzień po dniu, przez trzydzieści trzy lata. Wstąpiła do klasztoru jako młoda nowicjuszka, mając siedemnaście lat. Teraz liczyła ich pięćdziesiąt. Jej okres płodności już się zakończył. Nie czuła z tego powodu goryczy. Zajmowała się codziennymi sprawami z cierpliwością i zawsze jednakim humorem. Przygotowywała ryż albo palony jęczmień, rano i wieczorem chodziła po wodę do studni odległej o jakieś sto metrów. Niekiedy ogarniała ją lekka melancholia, którą jednak przeganiała. Regularnie praktykowała zazen, medytowała, studiowała pisma wielkich mistrzów przeszłości. Nigdy jednak nie doznała Satori, nie spłynął na nią niewyobrażalny spokój, który gwałtownie zalewa zdumioną duszę, nie poznała śmiechu, gromkiego śmiechu Przebudzenia.
Pewnego wieczoru wracała od studni, kiedy zapadał zmierzch. Nie myśląc o tym, przypatrywała się odblaskowi księżyca w wodzie, którą
05 grudnia 2009
A utwór fajny , przywołuje wspomnienia, ale to też trzeba odrzucić , bo wspomnienia są podporą starości a ja nie chcę się zestarzeć ( przynajmniej psychicznie)
05 grudnia 2009
Kiedyś jak byłem na studiach chciałem rzucić to wszystko i wyjechać w tropiki i być pomocnikiem prostego rybaka. Mieszkać sobie na plaży pod dachem z liści palmowych, temperatura powietrza 30stopni tak samo jak i temp. wody.Jadłbym banany i owoce tropikalne, łowił ryby.( W języku z archipelagu Bora Bora nie istnieje słowo praca) Biegałbym tylko w slipkach, Opaliłbym się sobie, zakochał się w córce rybaka i byłoby fajnie. I zostawiłbym za sobą ten szary smutny kraj gdzieś w środku Europy, zjego historią , rozbiorami, ludziom którym jestem coś winny ... Ale czas leciał i zrozumiałem,że nie liczą się te tropiki gdzieś tam daleko w przestrzeni, ale tropiki w głowie. Żar tropików w każdej komórce mózgu w każdej chwili istnienia. Trzeba uważać, żeby ten żar nie zgasł, w każdej chwili być uważnym, odpowiedzialnym. "wszystko jest poezją , a najmniej poezją jest napisany wiersz" , "Każdy jest Buddą " Bieganie pozwala mi to poczuć. To jest prawd

Dodaj komentarz