Łazaa
05 grudnia 2009, 07:09
Jest sobota 7,09 . Już po porannym rozruchu, po ablucjach:) , ale jeszcze przed śniadaniem. Mam taką trasę z samego rana średnio 30min truchtu na niej wychodzi. Dziś jeszcze robię dwa treningi. Jeden ok 10-11 i drugi ok 16-17. Jutro pracuję 8-13, ale dwa treningi na pewno też machnę. A tak poza tym to czytam namiętnie "Farmakognozję" - takie zboczenie zawodowe. Idę coś zjem , bo glukoza do mózgu nie dochodzi. Miłego dnia pamiętniku mój pamiętniku:)
PS. Ostatnio w sieci aptek, w której pracuję rekordy utargów bije apteka, a raczej punkt apteczny we wsi Przeździecko- Mroczki. I tak np. Pierwsze miejsce na 500 aptek zajmuje Warszawa , ul. Aleje Jerozolimskie , Drugie Przez Dziecko Mroczki a trzecie i dalej miejsca to Kraków , Gdańsk itp. Przez Dziecko mroczki , przez Dorosłych zszarpane nerwy, przez Dziadków paraliż. I jak tu spokojnie prowadzić aptekę ,gdy wokół wojna. Przeździecko-mroczki.Wcześniej były Brakgumki , a teraz są Przeździecko-Mroczki. To już było niemiłe
Pewna mniszka zgłębiała nauki zen dzień po dniu, przez trzydzieści trzy lata. Wstąpiła do klasztoru jako młoda nowicjuszka, mając siedemnaście lat. Teraz liczyła ich pięćdziesiąt. Jej okres płodności już się zakończył. Nie czuła z tego powodu goryczy. Zajmowała się codziennymi sprawami z cierpliwością i zawsze jednakim humorem. Przygotowywała ryż albo palony jęczmień, rano i wieczorem chodziła po wodę do studni odległej o jakieś sto metrów. Niekiedy ogarniała ją lekka melancholia, którą jednak przeganiała. Regularnie praktykowała zazen, medytowała, studiowała pisma wielkich mistrzów przeszłości. Nigdy jednak nie doznała Satori, nie spłynął na nią niewyobrażalny spokój, który gwałtownie zalewa zdumioną duszę, nie poznała śmiechu, gromkiego śmiechu Przebudzenia.
Pewnego wieczoru wracała od studni, kiedy zapadał zmierzch. Nie myśląc o tym, przypatrywała się odblaskowi księżyca w wodzie, którą
Dodaj komentarz