-18
20 grudnia 2009, 08:40
Dziś w nocy było -18 . Na rozruch nie poszedłem. Jestem nienormalny , ale nie głupi , a może na odwrót. Mimo takiego mrozu , bieganie i tak sprawia mi wiele radości. Tuptam sobie po zaspach, a do mojej zbroi treningowej dołączyłem szalik , bo jak wybiega się z lasu na pole, to strasznie twarz marznie ( może mi pryszcze wymrozi:)) Od poniedziałku zaczynamy nowy cykl. Pod koniec stycznia wybieram się na obóz do Supraśla 20km od Białegostoku. Miałem jechać gdzieś dalej, ale niestety nie było takiej możliwości, bo w połowie obozu muszę stawić się na służbę w szeregach u Jego Aptekarskiej Mości. A potem znowu na obóz. Dobrze tak zaszyć się i tylko trenować. Będzie to już po Chomiczówce. Jeszcze tydzień temu z jasnymi myślami patrzyłem na ten start ,ale teraz nie wiem jak z formą. W każdym bądź razie jeszcze sporo czasu żeby się przygotować. Ostatnio napadało sporo śniegu i nie mam gdzie rozwinąć jakichkolwiek prędkości startowych, dlatego tupię sobie po zaspach. Kilometrów nigdy dość. Dziś jeszcze do apteki 10-16 a potem rozbieganko i sprawność. Od poniedziałku zaczynają się przygotowania do świąt , ech jak ja tego nie lubię. Już wolałbym dzień w dzień przez miesiąc czasu biegać w trupa na 30km niż trzy dni sprzątać i jeździć po sklepach i stać w kolejce zgłodniałych brzuchomówców po wędzonki. Ale jakoś to przeboleje. Start w Biegu Sylwestrowym będzie dla mienia motywacją, żeby się za dużo nie objadać przy stole wigilijnym. Sylwestra spędzę w domu . Musze się dobrze wyspać. Nigdy jeszcze nie byłem nigdzie na Sylwestra i z reguły go przesypiam, jakoś nie czułem potrzeby wychodzić tego dni gdziekolwiek. Nie lubię jak ktoś mi odgórnie mówi: "Tego dnia masz się bawić, to jest Sylwester , wszyscy się bawią, bawcie się i uśmiechajcie. " Dlatego bawię się w inne dni. Dlatego też między innymi nie byłem na studniówce. Wychowawczyni , która uczyła jednocześnie języka polskiego jak dowiedziała się, że nie idę wezwała mnie do odpowiedzi z jakiegoś wiersza a ja specjalnie nic nie wiedziałem i dwie banie mi wpadły, a potem (bo mnie lubiła) wydrapywała je żyletką , żeby mi czwórkę na koniec roku postawić:)Hihi a na pierwszej wywiadówce powiedziała do mojej mamy że jestem Swawolny Dyzio i że mam poluzowane śrubeczki, ale ona mi te śrubeczki podokręca . Niestety nie udało się.Ale i tak ją bardzo lubię:) Ok idę do pracy:)
"Jest jesień niedługo święta już
nie znoszę tych katolickich póz
Co z Bogiem może mieć wspólnego
że ludzie żrą jak świnie
to szybko minie " :-)
Pozdro
Kiedy nie biegałem ,i tak dużo więcej znaczył dla mnie wieczór z książka i jakąś fajną muzą w CD, niż obściskający i składający mi życzenia noworoczne czy cholera wie jakie, nieznany mi osobnik czy też osobniczka. Nie widzę sensu w fetowaniu czegoś na siłę :-) Kazelot w 12 groszach tak jak cytujesz, szybciej i bardziej dosadnie to wyłożył.
ps
muszę się rozpisać więcej o priorytetach: czyli temat na kolejny post w blogu : im więcej trenujesz na poważnie, tym bardziej życie towarzyskie leży i kwiczy a coraz mniej nam to nie przeszkadza.
I teraz jest pytanie kto tu jest przebierańcem: czy biegacz biegnący po chodniku, który bądź co bądź w tej właśnie chwili jest samym sobą mimo że jest w przebraniu, czy "normalni ludzie" którzy w codzienności maskach drwią sobie z owego biegacza w głos a w sercu chcieli by sobie pobiegać i poczuć się wolni jak on. Ale ta wolność wymaga wysiłku,
Dodaj komentarz